Nikt nie wątpił, że w Bydgoszczy dla lewicy będą dwa mandaty, że powtórzony zostanie układ z wyborów 2019 r. – na pierwszym miejscu Krzysztof Gawkowski, na drugim Jan Szopiński. Tak się jednak nie stało.
Obaj politycy uzyskali w tegorocznych wyborach słabsze wyniki. Na oficjalne szczegółowe analizy przyjdzie jeszcze czas, ale jednym z powodów było zapewne starcie się z innymi kandydatami Nowej Lewicy na tej samej liście w okręgu nr 4. Dodajmy silnymi kandydatami, z partii Razem oraz sześcioma aż reprezentantami czołowego aktywu Nowej Lewicy Bydgoszczy, w tym dwoma współprzewodniczącymi Rady Miejskiej, dwiema wiceprzewodniczącymi tej Rady i znaną bydgoską radną Lewicy. Uzyskali oni niezłe wyniki, zdobywając łącznie ponad 16 tysięcy głosów, czego tylko pogratulować. Tym samym kandydaci NL z Bydgoszczy znacząco przysłużyli się do uzyskanego przez Lewicę poparcia w kraju, ale przez rozdrobnienie głosów nie starczyło już na drugi mandat poselski.
Blisko była Karolina Kozłowska, a Jan Szopiński nie zdobył ponownie mandatu poselskiego. Nie uznaje jednak tego za porażkę, uważając, że celem podstawowym było odsunięcie PiS-u od władzy, a w tym dziele KW Nowa Lewica odegrała swoją rolę zadowalająco, zyskując 26 mandatów poselskich i 9 senatorskich. Lewica będzie też uczestniczyła we współrządzeniu krajem, w koalicji z KO i Trzecią Drogą.
Jan Szopiński w mijającej kadencji Sejmu zyskał opinię najaktywniejszego posła, a dotyczące głównie problemów Kujawsko-Pomorskiego, jego interpelacje i interwencje oraz inicjatywy zajmowały wiele miejsca wśród tekstów na tej stronie https://kujawsko-pomorskie.lewica.org.pl.
Już po wyborach Jan Szopiński udzielił wywiadu redaktor Aleksandrze Lewińskiej na bydgoszcz.wyborcza.pl pt. "Poseł żegna się z Sejmem. „Kibicuję opozycji. Wiem, że łatwo nie będzie”.
Polecając ten tekst, zacytujmy słowa posła o minionej kadencji Sejmu:
„(…) Jaka była ta kadencja?
- Bardzo trudna. Jako opozycja nieustannie musieliśmy punktować rząd, który popełniał błąd za błędem, prowadził politykę uszczęśliwiania ludzi papierowymi czekami...
Ale niewiele mogliście zrobić.
- Nie do końca się zgodzę. Czasem trzeba było wiedzieć, gdzie i kiedy trzeba być. Udało nam się przegłosować "lex Tusk", dzięki nieobecności jednego z posłów PiS-u. Prezentowałem uwagi opozycji w Sejmie w tej kwestii. Nagranie z moim wystąpieniem jest do dziś jedną z najczęściej oglądanych relacji z Sejmu w sieci. To była też specyficzna kadencja dlatego, że pierwszy raz w historii po 89 r., toczyła się wojna tuż przy naszych granicach, a świat dotknęła katastrofa - pandemia. I właściwie tylko w tych momentach okazywało się, choć też oczywiście z wyjątkami, że rząd i opozycja potrafią jednak mówić jednym językiem. Mimo tego, że bywało różnie, lubiłem tę pracę.
To było widać. Był pan jednym z najaktywniejszych posłów z okręgu.
- Nieważne, czy w dzień, czy w nocy, sprawiało mi satysfakcję to, co robię. Czytanie ustaw, konsultowanie ich z wyborcami, zgłaszanie swoich uwag w Sejmie. Dobrze się w tej roli czułem. I moi wyborcy to docenili. Po tym, gdy już okazało się, jaki wynik ma Lewica i że nie wejdę do Sejmu, dostałem sporo maili, także od osób, których nie znam. Piszą np. tak: "Gratuluję kończącej się kadencji. Nigdy wcześniej nie czułem takiej satysfakcji i dumy z oddanego głosu". To nie tylko mnie wzrusza, ale sprawia, że mam poczucie, że nie zmarnowałem ostatnich lat. Że mój trud miał sens i został przez wyborców dostrzeżony.”.
Pozostaje podziękować za tę poselską aktywność i życzyć, by szybko pojawiło się nowe wyzwanie, angażujące Jana Szopińskiego bez reszty. Jego potencjał niestrudzonego społecznika nie może się zmarnować!
Opr. nim, 20 października 2023 r.